Moje przemyślenia na temat bluszcza, juki i trzykrotki :D

Przez zimę straciłam 8 kwiatów :( dla miłośnika kwiatów,to tragedia. Robiłam co mogłam,żeby je uratować,niestety nie udało mi się. Pożegnałam się z dwoma pięknymi bluszczami kanaryjskimi, trzykrotką purpurową, trzykrotką "rumieńce panny młodej", reo meksykańskie, dwoma filodendronami, peperomią a niedawno w ciągu kilku tygodni moje trzy bluszcze (odmiana Ovata) zaatakowały przędziorki :( nie pomogły: niższa temperatura,zraszanie, i ograniczenia podlewania. Umarły po prostu. Na forum dużo z was ma ten sam problem co ja. Niestety nie ma znam lekarstwa na przędziorki, są i nic nie poradzę. W zeszłym roku w kwiaciarni kupiłam dwa bluszcze i od kwietnia trzymałam je na balkonie (od strony zachodniej). Stały 1/3 dnia w pełnym słońcu i rosły cudownie, ani jednego szkodnika. Całe lato do wczesnej jesieni żyły sobie na dworze. Niestety zrobiły się chłodniejsze noce,to bluszcze zabrałam do domu,no i w przeciągu kilku dni (jak magnes) nawiedziły je przędziorki :/ Tak samo miałam z dwoma cudownymi,gigantycznymi bluszczami kanaryjskimi, zwiędły w ciągu 24godzin. Ostatnio udało mi się odratować Jukę. Mam ją od grudnia 2013. Tej zimy zaczęła gubić liście w zastraszającym tempie, każdego dnia obrywałam 5-10liści :/ cały czas stała między oknem a drzwiami balkonowymi i wydawało się,że to dobre miejsce bo cały rok rosła bardzo ładnie. Kiedy zaczęła gubić liście, przestawiłam ją bliżej drzwi balkonowych, miała niższą temperaturę i zaczęłam ją często zraszać i raz na tydzień podlewałam ją (uwaga) wodą w której wcześniej gotowałam 3 jajka :) około szklanki. Juka doszła do siebie i rośnie (odpukać) pięknie,znowu ma zielone,sztywne liście i mało tego zauważyłam,że wypuszcza nowe. Co do tego "jajecznego wywaru" to jakiś czas temu wyczytałam właśnie na tym forum,że jakaś Pani podlewała nim swoją trzykrotkę. Oczywiście kocham trzykrotki, szczególnie purpurową, która bardzo mi osłabła przez zimę :/ już myślałam,że będę musiała się z nią żegnać. Zaczęłam raz w tygodniu podlewać ją tym "wywarem" i widzę poprawę. Parę dni temu podcięłam ją a niebawem przesadzę do nowej ziemi. Już nie mogę doczekać się ciepłej wiosny, bo wtedy moja trzykrotka zostaje wystawiona na balkon (również w pełne słońce) i nabiera wtedy przepięknego fioletowego koloru! I wbrew temu co niektórzy piszą na forum,że trzykrotka purpurowa nie znosi pełnego światła, moja uwielbia. Po prostu podlewam ją każdego dnia,aby nie traciła dużo wody z liści. Tak robiłam w zeszłe wiosnę i lato i rosła wspaniale. Tak też zrobię w tym roku. To tyle co miałam do dodania. Może komuś przydadzą się moje informację :) Pozdrawiam.

3 komentarzy

  1. iza_daisy
    Dodał: iza_daisy

    Pewnie przędziorki już były na kwiatach zanim przyniosłaś je do domu. Na nie tylko działa chemia, można kupić w sklepach ogrodniczych. Co do Twojego wywaru z jajek, to rośliny kwasolubne na pewno jej nie zniosą, za to będzie idealna do wapnolubnych. Mi też wiele roślin marnieje przez zimę, niestety nie dam rady upchnąć wszystkich na parapetach.

  2. iza_daisy
    Dodał: iza_daisy

    Mi też kiedyś przędziorki zjadły piękny bluszcz zanim się zorientowałam co się dzieje. Dlatego teraz środek na nie mam zawsze pod ręką, no i trzeba często sprawdzać kwiaty, zwłaszcza takie calathee i krotony, które przędziorki bardzo lubią. Na pewno odnowisz kolekcję. Ja też nie wyobrażam sobie domu bez kwiatów. Pozdawiam:)

  3. DominikaPATRYK
    Dodał: DominikaPATRYK

    Dziękuję za dobre rady. Jednak chyba w tym roku nie zdecyduję się na zakup bluszczu, zainwestuję w sukulenty :) urozmaicę moje hobby. Pozdrawiam :)

Dodaj swój komentarz