Przypadek absolutnie nieuleczalny...

To typowe dla mnie, choć tym razem w wykonaniu mojej przyjaciółki: "no i nie wytrzymałam - poszłam do netto po jajka a wróciłam bez jajek ale z aloesem tygrysim i miniaturka storczyka :):) no i dla osłody wzięłam olej." Tez tak macie?? Bo ja notorycznie. Nie powinnam wchodzić za często do sklepów, gdzie sprzedają jakiekolwiek rośliny. Zwłaszcza domowe. Moj maleńki ogródek pęka w szwach, a ja w niego ciągle coś jeszcze wciskam. Tutaj mogę się z Wami tym podzielić, bo wiem, ze najzwyczajniej w świecie wiecie o czym mowie. Tutaj nikt nie będzie traktował mnie z politowaniem, jako przypadek absolutnie nieuleczalny. Tutaj każdy zrozumie mój zachwyt nad okazem, jeśli nie specjalnie dorodnym, to wyjątkowo unikatowym lub odwrotnie. Tutaj każdy zrozumie jak będę wściekać się na welnowce na hobbicie lub jakieś inne paskudztwo na ostrokrzewie (ja:paskudztwo 1:0). Tutaj jestem sobą :) Pozdrawiam wszystkie przypadki nieuleczalnie chore, a zwłaszcza moja kochana Monikę.

6 komentarzy

  1. Bez zdjecia
    Dodał: irlandia

    Jest coś z tym ---prawda szczera...zawsze jak idę po zakup muszę zerknąć na roslinki...za każdym razem i jak coś jest to oczywiście kupic...dlatego wolę nie wychodzic po zakupya wychodzi mój mąż, ja mam również aloesa tygrysiego...W sumie on do moich rarytasków nie nalezy i nie bardzo go uwielbiam ale mam ot i tyle wprawdzie to jeszcze maleństwo 3 letnie i jeszcze nie kwitl...sukulenty mnie nie" kręcą" bo one zyczą sobie specjalnego traktowania chlodniejszego przebywania w zimie..jak ktoś ma domek to owszem jak najbardziej tak..bo ładnie kwitną na razie zmykam pa

  2. jaga51
    Dodał: jaga51

    Tak,to jest nieuleczalne.Nawet nie próbuj się tego pozbyć.Choroba czasami odrobinę słabnie lecz nawraca ze zdwojoną siłą.Ma różne formy i odmiany,ale chęć sadzenia,sadzenia,sadzenia....jest objawem podstawowym.Przypadki ciężkie mogą prowadzić do bankructwa i rozwodu.Mówi się trudno i sadzi się dalej...:):):)

  3. halia
    Dodał: halia

    No tak, kolejna ofiara sadzenia i przesadzania. Witaj w klubie. Moje córki tylko się uśmiechają pod nosem jak wracamy z mężem z zakupów. Zawsze coś przemycę do kasy , tam płacimy za wszystko, za kwiatka też. A mąż wcale nie jest zdziwiony, ostatnio powiedział, wybrałaś już sobie jakiś kwiatuszek? Tyle tutaj tego , aż i mnie kusi . I co Ty na to ? Czas na spanie , pozdrawiam i miłej niedzieli.

  4. monix
    Dodał: monix

    Dopiero zauważyłam :):) Masz niesamowitą pamięć ! Zawsze mi się wydaje, że to co mówię ulatuje bezpowrotnie w kosmos - Dziękuję !!! Rośliny jak i zwierzęta kochają bezwarunkowo i zawsze będę to mówić. Dziś jest słonecznie :):):):)

  5. margaretkaw
    Dodał: margaretkaw

    ja mam cudnego benjamina a niedawno kupilismy mieszkanie wiec przeprowadzka on tego nielubi i prawie wylysial juz malzonek mial nadzieje ze sie miejsce po donicy zwolni a tu znow niespodzianka odratowalam nie spoczelam dopuki nie odzyl,wspaniale sie zazielenil wdzieczna roslina kaprysny kwiat ale uratowal go wlasnie maz,przywiozl go w bagazniku w bardzo zlym stanie pozucony na magazynie,zasuszony mial byc wywieziony na wysypisko smieci no i maz sie ulitowal a ja ratowalam udalo sie a teraz drugi raz dumna jestem z siebie

  6. tercer
    Dodał: tercer

    Kurde, Fenia Ty w mojej głowie grzebałaś, że znasz moje myśli?!:))) Nawet ogródki mamy podobne;))) Ty znaczek pocztowy, a ja "chusteczka" ze żwirkiem jak na plaży, którą mi oplatają skutecznie korzenie świerków;)))Jedno wsadzone na drugim, zakopane w donicach:))) Więcej z tym roboty niż późniejszego efektu, ale...ręce zajęte i głowa wietrzona na powietrzu:))) Boli kręgosłup, ale....tańczył by człowiek, tak z 10 cm nad ziemią, gdy wszystko zaczyna ożywać kolorami (nawet marnymi);))))

Dodaj swój komentarz